- To ty masz chłopaka ? - zapytała zdziwiona mama
- No mam i co ?
- Czemu nam nic nie powiedziałaś ? - zapytał tato
- Jesteście zbyt zajęci pracą, do mnie łaskawie dzwonicie raz w miesiącu więc kiedy miałam wam o tym powiedzieć, a po za tym to chyba jest moje życie i mogę robić co chcę. Jestem w końcu dorosła - lekko się zbulwersowałam.
- Dobrze, nie denerwuj się już tak. Chcieliśmy tylko wiedzieć - powiedziała nie wiem czemu lekko smutna rodzicielka
- Jutro wyjeżdżamy, dzwonili że za dwa dni ma przyjechać ważny przedsiębiorca więc nie będziemy mogli dłużej zostać - zesmutniał tato
- Szkoda- przytuliłam ich - jakoś sobie poradzę - powiedziałam gdy zadzwonił mój telefon, był to Harry , wyszłam pośpiesznie na zewnątrz żeby z nim porozmawiać
- Halo - powiedziałam
- Hej Kathy, co robisz wieczorem ? chciałbym pogadać
- Hmm, w sumie to przyjechali moi rodzice, ale chyba poradzą sobie sami. To gdzie się spotkamy ?
- Przyjdź o 17 do parku, muszę już kończyć, do zobaczenia - powiedział i rozłączył się.
Zastanawiałam się o czym chciał porozmawiać, i na dodatek ze mną ? Dłużej znał przecież Danielle czy Eleanor. Usiadłam sobie na schodkach i chwilę myślałam. Weszłam do domu w salonie nikogo nie było, pomyślałam że pewnie poszli na górę, udałam się tam i zobaczyłam mamę przeglądającą moje ubrania i tatę patrzącego na coś w łazience.
- Co wy tu robicie ? - z zaskoczoną miną spojrzałam na nich.
- Patrzę na twoje ubrania, mało ich ! Musimy jechać na zakupy zanim wyjedziemy.
- Ja patrzę na te " brudne skarpetki " chyba jakieś męskie - odparł patrząc na mnie miną wtf ? i zaczął się śmiać
- Co ? jakie skarpetki ? - ze zdziwieniem weszłam do łazienki rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam swoje skarpetki którymi nie trafiłam do pralki - To moje !- wrzuciłam je tam gdzie ich miejsce i zaczęłam się z siebie śmiać.
- Kochanie przebieraj się, zaraz pojedziemy na zakupy - krzyknęła mama
- No już, to zejdźcie na dół a ja zaraz do was dołączę - powiedziałam wypychając rodziców z pokoju, wyciągnęłam z szafy coś takiego , weszłam do łazienki zrobiłam sobie lekki makijaż i zeszłam do salonu. - Jestem już gotowa możemy jechać
- W samą porę, właśnie przyjechała taksówka - powiedział otwierając nam drzwi tato., zamknęłam je a oni siedzieli już wewnątrz samochodu czekając na mnie, odjechaliśmy do galerii.
Chodziliśmy po sklepach chyba z trzy godziny, rodzice nosili moje torby z rzeczami bo mówili że ja muszę mieć wolne ręce żeby brać coś jeszcze. Cali oni! Zawsze kupowali mi co chciałam a nawet więcej. Większość moich ciuchów pozostała w moim rodzinnym domu. Kupiłam sobie:to, to, to, i to . Wychodząc spojrzałam na zegarek dochodziła 17 więc zapytałam się rodziców czy by nie zanieśli tego do domu a ja wrócę wieczorem bo muszę coś załatwić, tak zrobili dałam im klucze i odjechali w kierunku mojego mieszkania a ja udałam się w kierunku parku, z pod galerii był to kawałek, choć byłam na obcasach postanowiłam lekko pobiec żeby się nie spóźnić... nie lubiłam gdy ktoś się spóźnia i sama starałam się tego nie robić. W umówionym miejscu czekał już na mnie Harry musiał być trochę wcześniej bo ja doszłam akurat na umówioną godzinę.
- Hej Harry ! - podeszłam i ucałowałam go w policzek - Długo czekasz ?
- Hej Kathy - odwzajemnił pocałunek i spojrzał na mnie - nie , przed chwilą przyszedłem.
- No więc o czym chciałeś pogadać ? - uśmiechnęłam się do chłopaka po czym usiadłam obok niego na ławce.
- No więc, od kiedy chodzisz z Zaynem on że tak powiem nie zauważa nas. Nie obchodzi go to co robimy, gdzie idziemy liczysz się tylko ty. Trochę się o niego martwię, chcę waszego szczęścia ale także bym chciał aby mój przyjaciel spędzał trochę czasu z nami, chodził na próby... angażował się. -Gdy to mówił spoglądał w ziemię a ja uważnie wysłuchałam chłopaka, szczerze mówiąc nie wiedziałam co mu wtedy odpowiedzieć.
- Harry, ja nie chcę zabierać wam przyjaciela... To jego wybór to on chce się codziennie ze mną widzieć i mam taki pewien pomysł związany z tym co powiedziałeś... może bym wyjechała na dwa, trzy tygodnie do rodziców, może wtedy by się bardziej zaczął angażować w wasz zespół. Odpoczęli byście ode mnie, może zrobiło by mu to dobrze ...
- W sumie to czemu nie, tylko musiała byś mu o tym wcześniej powiedzieć bo by się pewnie załamał gdybyś wyjechała bez słowa. Moglibyśmy spróbować.- lekko się uśmiechnął chociaż widziałam że jest mu trudno mówić ze mną na taki temat, jednak dobrze że powiedział mi o tym .
- Zaraz do niego zadzwonię bo jak coś to by mnie jutro już tu nie było bo rodzice wyjeżdżają już jutro. - powiedziałam wstając z ławki, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Zayna...
- Hej skarbie, muszę ci coś powiedzieć, spotkajmy się za dziesięć minut w parku przy fontannie. Kocham Cię, Czekam - powiedziałam nie dając mu dojść do słowa i rozłączyłam się. Usiadłam zpowrotem obok Hazzy. - Chyba powinieneś już pójść, żeby nie wiedział że gadaliśmy, proszę nie mów mu o tym. - powiedziałam spoglądając na chłopaka, nie zastanawiając się wstał i odszedł mówiąc tylko ciche - cześć. Czekałam na swojego chłopaka jeszcze chwilę na tej samej ławce co chwilę wcześniej siedziałam z jego przyjacielem, podszedł do mnie od tyłu i delikatnie pocałował mnie w policzek
- Hej skarbie - powiedział i usiadł obok mnie - mówiłaś przez telefon że musisz mi coś powiedzieć, wiec słucham ? - spojrzał na mnie tymi swoimi zniewalającymi oczami.
- No więc wyjeżdżam do rodziców na dwa góra trzy tygodnie, ostatnio spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu i wydaje mi się że przeze mnie zaniedbujesz chłopców.Nie chciała bym aby to nas rozdzieliło czy coś - nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy bo wiem że gdybym to zrobiła nie powiedziała bym ani słowa.
- Skoro tak uważasz, to dobrze. A kiedy wyjeżdżasz ?
- Już jutro, rodzice mają bardzo ważne sprawy do załatwienia więc odlatujemy jutro - na twarzy chłopaka pojawił się nigdy wcześniej nie widziany przeze mnie u niego smutek - Ej, słońce nie smuć się! Wytrzymamy jakoś bez siebie, Jest jeszcze coś takiego jak komórka i Skype . - powiedziałam i czule pocałowałam chłopaka w usta . Czułam że lekko się uśmiechnął
- Spróbuję wytrzymać, spędzę trochę czasu z chłopakami. Chyba dam radę bez Ciebie - myślałam że się zaraz rozpłaczę, nigdy nie lubiłam takich momentów kiedy muszę gdzieś pojechać i się właśnie żegnam. Po moim policzku spłynęła łza, którą chłopka delikatnie wytarł.
- Ja już muszę iść się spakować, odprowadzisz mnie ? - spojrzałam na niego z nadzieją
- Jasne, Ciebie zawsze - uśmiechnął się, wstał z ławki, złapał mnie za rękę i powoli ruszyliśmy w kierunku budynku, w którym aktualnie zamieszkiwałam.
Pod drzwiami Mulat pocałował mnie delikatnie na pożegnanie i odszedł. Weszłam do środka i oznajmiłam rodzicom że jadę jutro wraz z nimi do domu
- Co ? Czemu tak nagle ?- spytała zaskoczona mama
- No wiesz... Zayn strasznie zaniedbuje przeze mnie zespół a ja nie chcę aby kłócili się z mojego powodu, uznałam że lepiej tak będzie jak wyjadę na dwa, trzy tygodnie.
- Skoro tak uważasz to idź się pakuj - uśmiechnął się tato i jak zwykle zaraził wszystkich tym swoim uśmiechem.
Poszłam na górę, wyciągnęłam dwie walizki i zaczęłam pakować ubrania te nowe i inne z szafy, dodatki, kosmetyki, bieliznę... Zostawiłam sobie tylko na podróż coś wygodnego
***********************************************************************
Nie miałam pomysłu na coś innego. Nie jest chyba źle. KOMENTUJCIE < 3 PLIISSSS
- Kochanie przebieraj się, zaraz pojedziemy na zakupy - krzyknęła mama
- No już, to zejdźcie na dół a ja zaraz do was dołączę - powiedziałam wypychając rodziców z pokoju, wyciągnęłam z szafy coś takiego , weszłam do łazienki zrobiłam sobie lekki makijaż i zeszłam do salonu. - Jestem już gotowa możemy jechać
- W samą porę, właśnie przyjechała taksówka - powiedział otwierając nam drzwi tato., zamknęłam je a oni siedzieli już wewnątrz samochodu czekając na mnie, odjechaliśmy do galerii.
Chodziliśmy po sklepach chyba z trzy godziny, rodzice nosili moje torby z rzeczami bo mówili że ja muszę mieć wolne ręce żeby brać coś jeszcze. Cali oni! Zawsze kupowali mi co chciałam a nawet więcej. Większość moich ciuchów pozostała w moim rodzinnym domu. Kupiłam sobie:to, to, to, i to . Wychodząc spojrzałam na zegarek dochodziła 17 więc zapytałam się rodziców czy by nie zanieśli tego do domu a ja wrócę wieczorem bo muszę coś załatwić, tak zrobili dałam im klucze i odjechali w kierunku mojego mieszkania a ja udałam się w kierunku parku, z pod galerii był to kawałek, choć byłam na obcasach postanowiłam lekko pobiec żeby się nie spóźnić... nie lubiłam gdy ktoś się spóźnia i sama starałam się tego nie robić. W umówionym miejscu czekał już na mnie Harry musiał być trochę wcześniej bo ja doszłam akurat na umówioną godzinę.
- Hej Harry ! - podeszłam i ucałowałam go w policzek - Długo czekasz ?
- Hej Kathy - odwzajemnił pocałunek i spojrzał na mnie - nie , przed chwilą przyszedłem.
- No więc o czym chciałeś pogadać ? - uśmiechnęłam się do chłopaka po czym usiadłam obok niego na ławce.
- No więc, od kiedy chodzisz z Zaynem on że tak powiem nie zauważa nas. Nie obchodzi go to co robimy, gdzie idziemy liczysz się tylko ty. Trochę się o niego martwię, chcę waszego szczęścia ale także bym chciał aby mój przyjaciel spędzał trochę czasu z nami, chodził na próby... angażował się. -Gdy to mówił spoglądał w ziemię a ja uważnie wysłuchałam chłopaka, szczerze mówiąc nie wiedziałam co mu wtedy odpowiedzieć.
- Harry, ja nie chcę zabierać wam przyjaciela... To jego wybór to on chce się codziennie ze mną widzieć i mam taki pewien pomysł związany z tym co powiedziałeś... może bym wyjechała na dwa, trzy tygodnie do rodziców, może wtedy by się bardziej zaczął angażować w wasz zespół. Odpoczęli byście ode mnie, może zrobiło by mu to dobrze ...
- W sumie to czemu nie, tylko musiała byś mu o tym wcześniej powiedzieć bo by się pewnie załamał gdybyś wyjechała bez słowa. Moglibyśmy spróbować.- lekko się uśmiechnął chociaż widziałam że jest mu trudno mówić ze mną na taki temat, jednak dobrze że powiedział mi o tym .
- Zaraz do niego zadzwonię bo jak coś to by mnie jutro już tu nie było bo rodzice wyjeżdżają już jutro. - powiedziałam wstając z ławki, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Zayna...
- Hej skarbie, muszę ci coś powiedzieć, spotkajmy się za dziesięć minut w parku przy fontannie. Kocham Cię, Czekam - powiedziałam nie dając mu dojść do słowa i rozłączyłam się. Usiadłam zpowrotem obok Hazzy. - Chyba powinieneś już pójść, żeby nie wiedział że gadaliśmy, proszę nie mów mu o tym. - powiedziałam spoglądając na chłopaka, nie zastanawiając się wstał i odszedł mówiąc tylko ciche - cześć. Czekałam na swojego chłopaka jeszcze chwilę na tej samej ławce co chwilę wcześniej siedziałam z jego przyjacielem, podszedł do mnie od tyłu i delikatnie pocałował mnie w policzek
- Hej skarbie - powiedział i usiadł obok mnie - mówiłaś przez telefon że musisz mi coś powiedzieć, wiec słucham ? - spojrzał na mnie tymi swoimi zniewalającymi oczami.
- No więc wyjeżdżam do rodziców na dwa góra trzy tygodnie, ostatnio spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu i wydaje mi się że przeze mnie zaniedbujesz chłopców.Nie chciała bym aby to nas rozdzieliło czy coś - nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy bo wiem że gdybym to zrobiła nie powiedziała bym ani słowa.
- Skoro tak uważasz, to dobrze. A kiedy wyjeżdżasz ?
- Już jutro, rodzice mają bardzo ważne sprawy do załatwienia więc odlatujemy jutro - na twarzy chłopaka pojawił się nigdy wcześniej nie widziany przeze mnie u niego smutek - Ej, słońce nie smuć się! Wytrzymamy jakoś bez siebie, Jest jeszcze coś takiego jak komórka i Skype . - powiedziałam i czule pocałowałam chłopaka w usta . Czułam że lekko się uśmiechnął
- Spróbuję wytrzymać, spędzę trochę czasu z chłopakami. Chyba dam radę bez Ciebie - myślałam że się zaraz rozpłaczę, nigdy nie lubiłam takich momentów kiedy muszę gdzieś pojechać i się właśnie żegnam. Po moim policzku spłynęła łza, którą chłopka delikatnie wytarł.
- Ja już muszę iść się spakować, odprowadzisz mnie ? - spojrzałam na niego z nadzieją
- Jasne, Ciebie zawsze - uśmiechnął się, wstał z ławki, złapał mnie za rękę i powoli ruszyliśmy w kierunku budynku, w którym aktualnie zamieszkiwałam.
Pod drzwiami Mulat pocałował mnie delikatnie na pożegnanie i odszedł. Weszłam do środka i oznajmiłam rodzicom że jadę jutro wraz z nimi do domu
- Co ? Czemu tak nagle ?- spytała zaskoczona mama
- No wiesz... Zayn strasznie zaniedbuje przeze mnie zespół a ja nie chcę aby kłócili się z mojego powodu, uznałam że lepiej tak będzie jak wyjadę na dwa, trzy tygodnie.
- Skoro tak uważasz to idź się pakuj - uśmiechnął się tato i jak zwykle zaraził wszystkich tym swoim uśmiechem.
Poszłam na górę, wyciągnęłam dwie walizki i zaczęłam pakować ubrania te nowe i inne z szafy, dodatki, kosmetyki, bieliznę... Zostawiłam sobie tylko na podróż coś wygodnego
***********************************************************************
Nie miałam pomysłu na coś innego. Nie jest chyba źle. KOMENTUJCIE < 3 PLIISSSS